Wspominać czy zachwycać? Rola fotografii ślubnej.
2017-05-08 14:33:15
Do swojego albumu ślubnego zawsze sięgam z rozrzewnieniem. W lewo... w prawo... uśmiech... pamiętam. Wszystko upozowane, wystudiowane, zgodnie z pomysłem fotografa. Tak wiem, to już tak dawno. Wiele się od tego czasu zmieniło, zarówno w organizacji tego dnia, jak i w fotograficznej relacji.
Galeria:
Użyte tagi:
Zobacz także:
Fotografia ślubna, która zachwyca.
Inspiracją do tych rozmyślań stały się fotografie zamieszczone na stronie BartCaban.pl – wiele w nich artyzmu, dynamiki, życia, autentyczności. Tak jakby ich autor świadomie zrezygnował z poleceń: w lewo, w prawo. I bardzo dobrze, że tak uczynił. Dzisiejsza fotografia ślubna przede wszystkim zachwyca, współczesny fotograf odżegnuje się od rzemieślniczego sznytu na rzecz artystycznej kreacji, która, nawet jeśli zniekształca rzeczywistość (niejednokrotnie budząca grozę!) tego ważnego dnia, robi to z gracją, swobodą i swadą.
Uwielbiam wszystkie te zdjęcia, na których panna młoda pokazuje swoją twarz pozbawioną makijażu, i te, w których kadr uchwyci dynamiczny ruch sukni ślubnej też lubię, i te niefiguratywne, pozornie dalekie od tematu, a przywodzące całą feerię barw tamtego momentu. Dobrze się stało, że współczesna fotografia dokumentarna odeszła do lamusa, a zastąpiła ją opcja artystyczna, niejednokrotnie wspomagana możliwościami i narzędziami graficznymi. Zdjęcia zyskały na klimacie i wyjątkowości, pojawiła się technika momentu, fotograf zaś dorósł do roli bacznego, czujnego obserwatora, odważnego człowieka chwili.
Od relacji do narracji w weselnym albumie.
Oczywiście, że ślub, wesele winny mieć swoją relację, raz po raz, odtwarzaną przez kolejne lata. Nie znaczy to jednak wcale, że powinny się wyrzekać magicznej narracji, która ubarwia, kreuje ten moment. Fotografię ślubną należy traktować, jako bodziec do odtworzenia wspomnień (najlepiej wspólnie), niż jako samo wspomnienie. Coraz większą popularnością cieszą się sesje obejmujące przygotowania do ślubu, następnie ceremonię, wesele, plener (najczęściej realizowany w kilka dni, czy nawet tygodni po) i galerie par – będące syntezą wszystkiego, co towarzyszyło nam w tym wyjątkowym okresie. To ciekawe rozwiązanie sprawnie wyklucza majestatyczność i nieautentyczność przeszłej już fotografii ślubnej.
Heroizm artystycznej fotografii ślubnej.
Oczywiście, że szaleństwo wymaga odwagi i dystansu, szczególnie do samego siebie. Tym bardziej cieszy, że wiele młodych par, przestaje ze strachem patrzeć w obiektyw, ale zwraca się ku sobie, nawet jeśli w tle pojawia mur z napisem: „This is the end”.
-------------------------------